Menu

Menu rozwijane dostarczyły profilki

niedziela, 16 sierpnia 2015

10. Valentine Parker |1| . - Opowiadanie blogowe

Hej!
Tak się złożyło, że siedząc bezczynnie na łóżku wpadłam na pomysł. Zapisałam go i w ten sposób powstało to, co zaraz przeczytacie. Zagłosujcie w komentarzach  czy chcecie, żeby były następne części .
______________________
Valentine Parker.


  Zamknęła oczy. Pomyślała o biciu swojego serca i mocy całego tego świata. Podniosła powieki. W jej łapach znalazł się biały płomień. Mienił się na wszystkie kolory. . W oddali zobaczyła Willa. Walczył z demonem . Nale upadł na ziemię. Wykrzyknęła jego imię. Bez zastanowienia wyrzuciła biały płomień w stronę demona. Trafił go prosto w jego kamienne serce! Zmora padła na ziemię nie ruszając się już więcej. Jamniczka  pobiegła do doga. Uklękła przy.nim i sprawdziła czy oddycha. Jego klatka piersiowa ledwo się poruszała.
- Will... Proszę, nie opuszczaj mnie! Dasz radę! Musisz żyć!
Położyła na nim łapę. Błysło z niej światło , które przeszło przez całe ciało chłopaka. Wstał pełen sił, jakby nic się nigdy nie stało.
- Valentine... Dziękuję. Ty.. - urwał.
- Ja co?
- Władasz magią. Dobrze to wykorzystaj.

W tej chwili dziewczyna się obudziła. Usiadła na łóżko dysząc ciężko. Przetarła oczy .
- Jakie to bzdury mogą się śnić po nocach...
Usłyszała jakieś głosy. Ostrożne wyszła z łóżka, próbując nie hałasować. Otworzyła drzwi i zeszła po schodach . Zatrzymała się w połowie widząc scenę dziejącą się na parterze.  Jakiś mężczyzna trzymał broń. Dalej leżała jej mama. Cała była w krwi. Nie oddychała. Obok jej mała siostra płakała w kołysce.
- Przestań ryczeć ! Załatwię cie zaraz. Muszę znaleźć Valentine! - Warknął mężczyzna.
 Jamniczka przestraszyła się nie na żarty. Wbiegła cicho do swojego pokoju. Wzięła plecak i zaczęła pakować najpotrzebniejsze rzeczy.  Słyszała głosy na dole.
- CHODŹMY NA GÓRĘ! PEWNIE TAM JEST!
A wiec było ich dwóch. Wzięła linę. Przywiązała do okna i spuściła się w dół. Zaczęła biec ile sił w nogach. Zatrzymała się, będąc daleko od domu. Usiadła na kamieniu. Nagle poczuła przeszywający ból głowy. Zemdlała nie czują już nic.

 Otworzyła powoli oczy .była w jakimś pokoju. Nie pamiętała zupełnie co się stało. Po chwili świadomość powróciła. Przypomniała sobie scenę , która zaszła w nocy. Łzy same się polały. Jej ojciec zginął na motorze . Teraz także jej mama. Nie wie co dzieje się z jej siostrą... Pewnie już też nie żyje.  Zaczęła gorączkowo myśleć. Przypomniała sobie swój sen. Kim u licha był Will? Dlaczego tak jej na nim zależało? Przerwała swoje rozmyślania kiedy otworzyły się drzwi. Stanął w nich jakiś dog niemiecki. Był przystojny i miał wiele tatuaży. Był podobny do chłopaka, którego widziała we śnie. Wstała.
- Kim jesteś? - zapytała.
-  Jesteś w moim domu. Przyniosłem cie tu wczoraj. Leżałaś obok tamtego kamienia  - wskazał palcem przez okno na skałę - chyba zemdlałaś.
- Dziękuję za uratowanie.
- Nie dziękuj. Powiedz jak masz na imię i jak się tuta znalazłaś.
-Mam na imię Valentine. Wczoraj w nocy obudziłam się i zeszłam na parter. Tam leżała moja mama w krwi a obok niej stali jacyś mężczyźni .Mieli broń. Moja mała siostra płakał niedaleko nich.Pobiegłam o pokoju spakowałam plecak i uciekłam. Jeszcze słyszałam, że przyszli po mnie!
- aha.. Współczuję Ci. Jestem Will. Te drzwi obok to łazienka. Możesz się odświeżyć. Zejdź później po schodach w dół. Tam jest kuchnia. Zjemy coś.
- dobrze. Dziękuję...
Dog wyszedł . Dziewczyna poszła do łazienki i wzięła prysznic! Olśniło ja! To on śnił się jej zeszłej nocy! Tylko o co chodzi? Musi go zapytać. Ale teraz muszę się jeszcze przebrać  i uczesać.

Chwilę później zeszła po schodach. Dom był dość mały ale przytulny . Weszła do kuchni.
- O jesteś. Mam nadzieję, ze lubisz naleśniki? - chłopak uśmiechnął się do niej.
- Tak lubię. Chciałam się o coś ciebie zapytać...
- Tak? Coś się stało?
- Wczoraj w nocy obudziłam się dlatego, ze śniło m się coś dziwnego. W śnie miałam jakiś płomień w łapach. Śniłeś mi się też ty. Walczyłeś z jakimś demonem. Zranił cię i padłeś na ziemie. Ja wtedy rzuciłam tym płomieniem w tą zmorę. Później jakoś cię uleczyłam dotknięcie w rękę...  Co to znaczyło?
- No popatrz cóż za zaszczyt. A tak na poważnie:  to zajmuję się walką z demonami.  A znaczenia nie znam. Przepraszam cię.

______________________
To na tyle w pierwszej części. Chcecie następną czy nie podoba wam się opowiadanie?

~Cya!♥
~Marta2003

4 komentarze: